piątek, 13 lutego 2015

Charming like a father [IX]

      Z góry od razu chciałabym przeprosić za dłuuuugą przerwę w dodawaniu rozdziałów, ale siedzę sobie u siostry w Anglii, wcześniej byłam zajęta szukaniem pracy, teraz już coś tam znalazłam, plus dochodzi do tego opieka czy zwykłe spędzanie czasu z dzieciakami siostry i koniec końców ciężko mi znaleźć czas i wenę na stworzenie kolejnych rozdziałow.
Ale jak na razie mamy kolejny rozdział, mam nadzieję, że się spodoba :)
       



              - Dobrze zagrane. Nie powiem.
Kobieta spokojnie odezwała się, kiedy zarys wilczej sylwetki Ruby zniknął gdzieś pomiędzy drzewami. Uśmiech nawet na chwilę nie znikał z jej twarzy, zupełnie jakby cała ta sytuacja została dokładnie przez nią zaplanowana. Ani na moment nie zwątpiła w swoje umiejętności, a przynajmniej tego nie pokazała, aby Regina nie zauważyła w jej oczach ani cienia wątpliwości. Wiedziała, że wtedy byłaby zgubiona. Zbyt wiele nauczyła się w swojej przeszłości, żeby teraz popełnić jakikolwiek błąd.
            - Szkoda, że zanim Twa pomoc się pojawi, może być już troszkę za późno na ratunek.
Wzruszyła niewinnie ramionami, a następnie przekręciła rękę, którą uprzednio uniosła w powietrze. Może i brunetka miała rację, ogień zawsze topił lód, jednak lata praktyki pozwoliły jej wyćwiczyć mnóstwo przydatnych sztuczek, dzięki którym mogła wysunąć się na prowadzenie w potyczkach.
Zanim Regina zdążyła zareagować, spod ziemi wokoło niej wyrosły ogromne lodowe szpikulce, blokując jej ucieczkę z miejsca. Ich masywna budowa i wielkość uniemożliwiały kobiecie wydostanie się, nawet jak próbowała wykorzystać swoją magię ognia, która zbyt wolno topiła lód wokoło niej. Taka prosta rzecz, a działała. Blondynka zaśmiała się, widząc zmagania pani burmistrz. Chwilę potem ponownie machnęła ręką, a niewidzialny uścisk zacisnął się na szyi Reginy, blokując jej dostęp do powietrza.
            - Mogłabym jeszcze stworzyć ostre sople lodu… Albo nie wiem… Zrobić z Ciebie bałwana… Moje dziewczynki na pewno by się ucieszyły. – Kobieta odezwała się po chwili, wyraźnie bawiąc się zaistniałą sytuacją. – Jednak nie mam aż tyle czasu, przykro mi.
Zacisnęła lekko palce, a uścisk zacieśnił się. Regina desperacko próbowała zaatakować Królową Śniegu, jednocześnie nabrać w płuca jak najwięcej powietrza, jednak z każdą kolejną chwilą panika w jej umyśle zwiększała się, przez co nie była w stanie myśleć racjonalnie. Zawsze to ona byłą tą, która zabijała i torturowała innych i nie spodziewała się, że mogłaby kiedyś stanąć na miejscu swych ofiar, walcząc o każdą porcje cennego tlenu. Szarpała się z niewidzialną dłonią tkwiącą na jej gardle, bezskutecznie kończąc każdą próbę. Ile jeszcze upłynie czasu zanim całkowicie straci przytomność?
            - Nie! – Czyiś głos rozległ się po okolicy. Elsa biegła właśnie z zamku, a na jej twarzy malował się strach i zaskoczenie. Zatrzymała się dopiero kiedy znalazła się pomiędzy Reginą a Królową Śniegu. – Przestań! Zostaw ją!
            - Moja droga, nie mieszaj się w to, proszę. – Kobieta odezwała się, zerkając na córkę.
            - Nie możesz jej zabić! Zostaw ją! – Powtórzyła, wodząc wzrokiem pomiędzy matką, a Reginą, która ledwie mogła ustać na nogach. Jej prośby jednak, nie zostały wysłuchane.
            - Elsa proszę Cię, nie wtrącaj się.
Chłodny ton głosu kobiety nie wróżył niczego dobrego, mocniej zacisnęła palce w powietrzu, zdecydowana na ostateczny krok. Wtem straciła równowagę i przerwała kontakt, starając się nie upaść na ziemię. Szybko podniosła wzrok, obserwując jak Elsa wykorzystuje swoją magię, by wywołać lekkie trzęsienie ziemi dokładnie tam, gdzie stała ona. Uskok skierował się również w drugą stronę, rozbijając potężne sople. Regina nie utrzymywana przez żadną moc, upadła na kolana, z trudem łapiąc kolejne hausty powietrza.
            - Powiedziałam przestań! Dlaczego w ogóle to zrobiłaś? Powiedziałaś, że to intruz, który będzie chciał nas rozdzielić, a tymczasem Regina z innymi próbowali mi pomóc w szukaniu siostry! – Elsa wyprostowała się, a jej pierś szybko unosiła się i opadała pod wpływem emocji. Spojrzała na matkę ze wzrokiem pełnym wyrzutu. Czyżby została oszukana, a ona głupia dała się nabrać… ?
Brunetka wciąż osłabiona uniosła nieznacznie głowę, wpatrując się na białowłosą. Rozdzielić? Intruz? Co to miało znaczyć? Czy z powodu niedostatecznej ilości tlenu zaczynała już majaczyć? Odkaszlnęła kilkakrotnie i z trudem udźwignęła się na nogi, strzepując z nich zaległy śnieg.
            - Dziecko…
            - Nie! Nie chcę tego słuchać. Już nie wiem komu mam ufać, a komu nie. Miałam szukać siostry, a tymczasem każda sytuacja powoduje, że coraz bardziej oddalam się od Anny. – Elsa przerwała jej z zaciętym wyrazem twarzy.
Regina, w końcu stając prosto o własnych siłach zaśmiała się nagle, tym samym zwracając na siebie uwagę obu kobiet stojących przed nią.
            - Czekaj, naprawdę uwierzyłaś w każde słowo, które ta wariatka Ci powiedziała? – Zapytała, zwracając swe pytanie w stronę Elsy. – Ona porwała Emmę i jestem tego pewna, że zniknięcie Twojej siostry też jest jej sprawką.
Regina pokręciła z niedowierzaniem głową, a jej dawna pewność z powrotem wracała na swoje miejsce. Wiedziała, że Królowa Śniegu wciąż może być zagrożeniem, ale skoro Elsa stoi pomiędzy nimi, mogła przynajmniej na chwilę odetchnąć z ulgą, jednocześnie przywdziewając swą królewską pozę.
Elsa nie odpowiedziała. Odwróciła głowę, napotykając spojrzenie matki skierowane w jej stronę. Spróbowała odczytać z jej oczu cokolwiek, co albo poparłoby albo obaliłoby słowa wypowiedziane przez brunetkę, jednak kobieta stała niewzruszona, jakby nie chcąc ujawniać żadnej informacji.
            - To prawda…? – Pytanie zadane przez córkę dotarło do jej uszu po kilku sekundach.
Cisza, która zaległa na wzgórzu zdawała się trwać wieczność. Żadna z zebranych nie zdecydowała się jej przerwać, usilnie przedłużając moment ostatecznego osądu. W końcu jednak Regina nie wytrzymała. Prychnęła i zerwała się z miejsca z zamiarem dostania się do środka lodowego zamku. Elsa natomiast, wiedziała, że jej matka będzie chciała zatrzymać panią burmistrz, toteż zrobiła krok w jej stronę, wciąż oczekując odpowiedzi na pytanie.
            - Kochanie, nie mogę pozwolić jej tam wejść… - Kobieta zaczęła, wyraźnie walcząc ze samą sobą co powinna zrobić w tym momencie. Westchnęła przeciągle i uniosła rękę, by użyć swojej magii.
            - A ja nie mogę pozwolić Ci tego zrobić… Przepraszam. – Elsa wyszeptała, zaciskając dłonie w pięści.
Zanim ktokolwiek zdążył zareagować potężna lodowa klatka wokoło Królowej Śniegu wyrosła spod ziemi, zamykając ją w środku. Białowłosa doskonale wiedziała, że kobieta z pewnością się z niej wydostanie, ale przynajmniej to mogło zatrzymać ją na chwilę i dać Reginie trochę czasu.
--
            Regina z wściekłością sprawdzała każde pomieszczenie jakie napotkała na swojej drodze, a jej irytacja z każdą chwilą rosła. Emma musiała gdzieś tu być. Obcasy jej butów odbijały się echem po przezroczystej posadzce, a ona cały czas szła przed siebie z zaciętą miną na twarzy. Prawdopodobnie każda minuta była tutaj istotna, a ona błądziła pośród korytarzy jak zagubiona owieczka. Przeklęła w duchu i z rozmachem skierowała swe kroki w stronę ostatnich drzwi na końcu rozległego holu. Będąc u progu, spróbowała przekręcić klamkę, jednak ta nie drgnęła, uparcie zostając na swoim miejscu.
            - Naprawdę? – Prychnęła i uniosła brew ze znudzenia. Machnęła ręką, a zamek w końcu ustąpił i wrota rozchyliły się, rzucając światło na brunetkę.
Kiedy jej wzrok przyzwyczaił się do promieni odbijających się od pomieszczenia mogła swobodnie wejść do środka. Ostrożnie zrobiła krok naprzód, poprawiając ciemne włosy, które opadły jej na oczy. Nie była pewna czy i tutaj nic nie znajdzie, czy jednak jej się poszczęści, jednak wolała nie tracić nadziei. I dobrze zrobiła.
Gdy tylko ujrzała zwiniętą w kłębek na ziemi sylwetkę, Regina zamarła w bezruchu. Momentalnie zatrzymała się, a jej wzrok z przerażeniem spoczął na Emmie, która wydawała się stracić przytomność. Wiedziała, że powinna zareagować jak najszybciej, jednak nie potrafiła ruszyć się z miejsca. Czuła jak jej mięśnie odmawiają posłuszeństwa, a przerażenie paraliżuje myśli. Chciała coś zrobić, lecz przez te kilka sekund mogła jedynie stać przed drzwiami i ze strachem wpatrywać się na blondynkę. W końcu zdołała nabrać w płuca głęboki wdech, a tlen docierający do mózgu wreszcie przywrócił ja do działania.
Zerwała się do biegu, zbliżając do kompanki. Przykucnęła tuż obok niej i delikatnie odchyliła jej twarz, sprawdzając puls na szyi. Ku jej uldze, tętno wciąż było, jednak słabo wyczuwalne. Ciało blondynki pokryte było szronem, posklejane włosy w nieładzie przysłaniały jej oczy, a lekko rozchylone, sine usta, nie wróżyły niczego dobrego. Regina z trudem uniosła głowę pani szeryf, delikatnie układając ją na swoich kolanach, starając się nie zrobić jej żadnej krzywdy.
            - Emma? – Spróbowała cicho, lekko poklepując blondynkę po lodowatym policzku.
Niestety, tak jak przeczuwała, kobieta nie zareagowała na zawołanie, wciąż bezwładnie leżąc na chłodnej posadzce. Regina syknęła, unosząc nieznacznie głowę, by znaleźć w pomieszczeniu cokolwiek przydatnego w tym momencie. Jedynie co zwróciło jej uwagę, to małe podwyższenie pokryte materiałem, na którym mogłaby położyć zamarznięte ciało. Nie wahając się ani chwili, przekręciła dłoń i Emma zniknęła w kłębach fioletowego dymu, by zaraz potem pojawić się kilka metrów dalej, już na prowizorycznym posłaniu. Brunetka podniosła się i podeszła do kobiety, gorączkowo myśląc co mogłoby jej pomóc.
Wtem do jej uszu dotarły czyjeś kroki rozbrzmiewające echem po korytarzu. Zanim zdążyła się odwrócić, Elsa wpadła do pokoju, ciężko oddychając. Widząc Reginę stojącą nad Emmą, białowłosa z niepokojem zbliżyła się do kobiet, starając się ocenić sytuację. I dopiero w tym momencie, gdy pani major obserwowała uważnie Elsę, dostrzegła jakiś skulony kształt w kącie pokoju. Zmrużyła oczy, by wytężyć wzrok na postać schowaną w całkowitym cieniu. Elsa, widząc spojrzenie Reginy skierowany gdzieś ponad jej ramieniem obejrzała się za siebie i omal nie zachłysnęła się powietrzem.
            - Anna! – Krzyknęła i podbiegła do dziewczyny, a jej niebieska peleryna zafalowała w powietrzu.
Nastolatka na dźwięk znajomego głosu uniosła nieznacznie głowę, jednak nie zareagowała na widok siostry upadającej przed nią na kolana i obejmując ją ramionami. Odłamek szkła, który Królowa Śniegu umieściła w jej oku wciąż tam zalegał, przez co Anna nie była w stanie poprawnie ocenić sytuacji. Siedziała więc nieruchomo, pozwalając Elsie cały czas ją ściskać.
            - Anna, słyszysz mnie? – Kobieta odsunęła się nieznacznie, ujmując twarz siostry w dłonie. Z przestrachem spojrzała w ciemno niebieskie oczy i dopiero wtedy zdołała dostrzec mały, połyskujący kawałeczek ostrego metalu osadzony w kąciku. Bez wahania otarła kciukiem oko, a szkło wydostało się na zewnątrz, usuwając tym samym efekty klątwy. Dziewczyna skrzywiła się i zamrugała kilkakrotnie, pocierając rękami twarz. Uniósłszy głowę, jej spojrzenie od razu spotkało się z zatroskaną miną siostry, wciąż czekającej na reakcje.
            - Elsa! – Krzyknęła uradowana i niemal natychmiast rzuciła się w ramiona białowłosej, tym samym prawie przewracając ją na posadzkę.
To wszystko działo się tak szybko, że Regina nie była w stanie zrozumieć co się właściwie przed chwilą wydarzyło. Wypuściła ze świstem powietrze i na powrót zwróciła się do leżącej Emmy, by spróbować ją obudzić. Nie miała czasu, by cieszyć się razem z siostrami z powodu zjednoczenia, miała jeszcze jedno życie do uratowania. Wyprostowała ręce nad ciałem blondynki i przymknęła oczy, by wydobyć z siebie większą część energii. Zaraz po tym na wewnętrznej stronie jej dłoni pojawiła się czerwonawa poświata, z chwilą nasilając się. W ten sposób Regina miała nadzieję, że zdoła dostatecznie ją ogrzać, aby przywrócić Emmie przytomność.
            - Dlaczego, do cholery to nie działa?! – Warknęła po chwili, kiedy jej wysiłki na nic się zdawały. Machnęła ze złością rękami, uderzając nimi po zewnętrznej stronie ud z irytacją.
            - Tylko akt prawdziwej miłości może roztopić zamrożone serce. – Regina usłyszała za sobą głos Elsy. Odwróciła się w jej stronę, widząc, że obie siostry wciąż obejmując się wzajemnie, podchodzą w kierunku małego podwyższenia.
Brunetka przygryzła wargę. No to w takim razie będą potrzebowały Hook’a, aby uratować Emmę. Nie wiedziała, gdzie go znajdzie, a bieganie i szukanie go w takim momencie mogłoby tylko pogorszyć sprawę. Biła się z własnymi myślami, co teraz począć. Spojrzała zdesperowana na Elsę, oczekując jakiegoś nowego sposobu, którym kobieta mogłaby się podzielić. Ta jednak, stała bezradnie, zaciskając usta w cienką linię. Znała zasady odwrócenia tego typu klątwy i nie chciała w żaden sposób okłamywać Reginy.
Pani major otworzyła usta, by wyrazić swą irytację, jednak zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, do pomieszczenia wbiegło kilka postaci. Snow, gdy tylko ujrzała Emmę, nieprzytomnie leżącą na podeście zatrzymała się gwałtownie, zakrywając usta dłonią. Charming natychmiast objął ją ramieniem, pozwalając jej oprzeć głowę na jego piersi. Musieli wcześniej dowiedzieć się co mogło stać się z ich córką, bo nawet nie pytali co się stało. Regina od razu przeklęła Golda w myślach, domyślając się, że on na pewno coś wiedział.
            - No wreszcie! – Brunetka krzyknęła ze złością, kiedy Hook wyminął Charmingów i powoli zbliżał się do ukochanej. – Zrób to, co do Ciebie należy i miejmy to już za sobą.
Wyraźnie nie była zadowolona z obecnego obrotu spraw, ale musiała to zaakceptować, jeśli chciała, by Emma została odmrożona. Skrzyżowała ręce na piersiach, w milczeniu obserwując jak mężczyzna podchodzi do blondynki, delikatnie odsuwając pojedyncze kosmyki włosów z twarzy. Pochylił się i zanim Regina zdążyła odwrócić wzrok, złożył na sinych ustach pocałunek.
Wszyscy zebrani wstrzymali oddech, czekając na magiczną falę ciepła, albo choćby oznakę, że Emma odzyskała przytomność i jest żywa. Nic podobnego się nie wydarzyło. Kobieta wciąż nieruchomo spoczywała na podłożu, a zdezorientowany Hook wciąż pochylał się nad blondynką. Powtórzył czynność, desperacko ją całując, tym samym mając nadzieję, że za którymś razem klątwa zostanie złamana. Przestał dopiero wtedy, gdy jego działo zostało brutalnie odepchnięte za pomocą magii do tyłu. Mężczyzna zatoczył się i upadł na posadzkę, rzucając oskarżycielskie spojrzenie na Reginę.
            - Nie widzisz, że to nie działa? Mógłbyś nam oszczędzić widoku Twoich żałosnych prób. – Warknęła na niego, powoli tracąc panowanie nad sobą. Nie mogła uwierzyć, że pocałunek nie zadziałał, a czas wciąż uciekał. – Potrzebujemy Henry’ego.
Ostatnie zdanie jakie wypowiedziała zwróciło na siebie uwagę wszystkich zebranych. Snow z nadzieją uniosła głowę, a łzy spływające po policzkach odbijały się od światła. Nadzieja znów zagościła w ich sercach, jednak nie na długo. Elsa odchrząknęła cicho i ze smutkiem wyszeptała – Może być już za późno…
Wszystkie głowy zwróciły się w jej stronę, podczas gdy ona pochylała się nad Emmą, uważnie sprawdzając jej stan. Po chwili wyprostowała się i ze smutkiem spojrzała na Reginę, bez słów dając jej do zrozumienia, że pozostały sekundy zanim serce Emmy zamarznie na dobre.

            - Nie, to niemożliwe! Zróbcie coś! Regina! Elsa! Posiadacie magię! – Krótkowłosa kobieta wychrypiała, podpierając się na ramieniu męża, cicho łkając. Nie wierzyła, że to wszystko mogłoby się tak szybko skończyć. To by było zbyt łatwe.

8 komentarzy:

  1. Regina, całuj ją póki jeszcze nie jest za późno!!! ;-; Nie daj umrzeć mojej Emmie ;-;
    Świetnie piszesz :) Przeczytałam wszystkie wpisy i jestem zachwycona :D Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :) Umieram po prostu xD
    Życzę dużo weny twórczej, pomysłów i chęci do tworzenia takich cudeniek <3 Pozdrawiam ciepło! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aaaaa dziękuję bardzo, miło przeczytać coś takiego w trakcie przerwy w dostawie weny twórczej :D
      Bardzo się cieszę, że się podoba i mam nadzieję, że będziesz dalej czytać me wypociny!

      Usuń
    2. Mam nadzieję, że przerwa w dostawie weny nie potrwa długo :) w innym wypadku uschnę z tęsknoty za SQ (wszystkie ff jakie znalazłam już przeczytane xddd) :P w akcie desperacji wzięłam się nawet za czytanie tych anglojęzycznych xd
      A twoje pisanie pewnie że będę czytać :p czekam na #SwanQueenTrueLoveKiss :ppppp jak mi Emmę zabijesz tylko po to, żeby Regina zrozumiała że ją kocha... to... to... to jeszcze nie wiem co, ale to zrobię xd

      Usuń
    3. Spokojnie, staram się robić wszystko co w mej mocy, nowy rozdzialik będzie na dniach ;D
      Co do innych ff, to właśnie te po angielsku są najlepsze! Zwłaszcza na ff.net poleeeeecam!
      Haha ja się nie odzywam nic!

      Usuń
  2. Ooo jaa, to czekam ^-^ ale fajnie ^^
    Taaa po angielsku są super, ale jak się umie angielski :P na moim poziomie trochę średnio to wygląda... i właśnie między innymi dlatego zaczęłam się uczyć też w domu, sama, bo w szkole to trochę niski poziom :P niby mam ten "celujący", ale... no jakoś tak do kitu :P
    Haha to w takim razie czekam na rozdział :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow *,* Natknęłam się na twojego bloga wczoraj i muszę przyznać, że jest naprawdę świetny :) One-shoty sprawiają że nie mogę przestać się uśmiechać, a to opowiadanie, że nie mogę doczekać się więcej :) Czekam na sqtruelovekiss i na reakcję pozostałych :D
    Ps. Mógłby mi ktoś polecić jakieś dobre opowiadania o sq, zwłaszcza po polsku :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz i cieszę się, że się podoba! Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej aby śledzić dalsze losy SQ ;D
      Co do polecenia, to ja niestety czytuje tylko te po angielsku, jedyne polskie blogi jakie sledzę to te, które mam w linkach tu, na blogu ;)

      Usuń
  4. Łoo, ależ świetny rozdział! Szybka akcja, napięcie - to, co tygryski lubią najbardziej :D I jeszcze zakończony a takim momencie, całe szczęście już jest następny ;-)

    OdpowiedzUsuń