czwartek, 12 marca 2015

Charming like a father [X]

Jedziemy z kolejnym rozdzialikiem. Nie mam pojęcia ile zajmie mi dodanie kolejnego, za co z góry przepraszam, ale naprawdę nie mam za bardzo kiedy pisać, bo praca, dzieciaki siostry i takie tam, ale nie mam zamiaru zawieszać mojego dziecka, o co to, to nie.
Dziękuję za komentarze pod ostatnim postem, bardzo mi się gęba uśmiechała jak tylko zobaczyłam wiadomości :) 






              Regina jak w transie zbliżyła się do nieruchomego ciała, przykucając tuż przy nim, by być bliżej Emmy. Ignorowała fakt, że gdzieś tam za nią Snow i David są obecni i obserwują każdy jej ruch, licząc na jej magiczne zdolności, które pomogą przywrócić blondynkę do świata żywych. Ona sama nawet nie pomyślała o tym w jaki sposób się znaleźli, a tym bardziej jak przeszli obok Królowej Śniegu, śpiesząc do swojej córki.
            - Panno Swan, dlaczego zawsze musisz pakować się w jakieś kłopoty? – Regina warknęła ze złością w głosie, pochylając się nieznacznie do przodu. Ponownie przytknęła palec do szyi szeryf, by sprawdzić puls. Wtem zamarła, nie wyczuwając nawet najmniejszego tętna. Nawet nie śmiała powiedzieć o tym innym, bo wiedziała, że to mogłoby kompletnie zniszczyć matkę Emmy, a mimo ciężkiej przeszłości, nie widziała tego jako dobrego pomysłu.
Jednakże, ona sama nie potrafiła zapanować nad emocjami. Zacisnęła usta w cienką linię, czując jak łzy zaczynają napływać do jej ciemnych oczu. Od razu przed jej oczami pojawił się Henry, a sama myśl o przekazaniu synowi tragicznych wieści zawiązała niewidzialną nić wokół jej gardła. Strata matki byłaby dla niego katastrofalna i Regina doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Pamiętała jak już kiedyś obiecała mu, że nie pozwoli, aby Emmie cokolwiek się przydarzyło. A teraz? Teraz pochyla się nad jej zamarzniętym ciałem, nie mając pojęcia co zrobić następnie. Zacisnęła mocno dłonie w pięści aż skóra pobielała z nacisku. Nie była w stanie więcej spojrzeć na bladą twarz pokrytą drobinkami szronu. Zamknęła oczy, starając się ze wszystkich sił zapanować nad szlochem, by nie pokazać słabości przed innymi, zwłaszcza Charmingami.
Nie wiedziała ile czasu upłynęło od czasu jej pogrążenia się we własnych myślach, jednak do lodowej Sali przywrócił ją nagły uścisk na nadgarstku, a kiedy otworzyła oczy, aby sprawdzić co się dzieje, twarz Emmy rozjaśniła się ciepłymi kolorami, a ona sama nabrała głęboki oddech w płuca, zupełnie jakby wypłynęła z głębin morza po długim czasie.
            - Emma! – Mary Margaret krzyknęła, a w jej głosie dało się słyszeć ulgę i radość. Podbiegła do córki i mocno przytuliła, popłakując cicho z wdzięczności.
Regina, wciąż w szoku podniosła się i wycofała, by pozwolić rodzicom na wspólną chwilę. Wciąż nie mogła zrozumieć jak to się stało. W jednej chwili pochylała się nad zamarzniętym ciałem, by chwilę później być świadkiem, jak w Emmę zostaje na nowo tchnięte życie. Jak?
To samo pytanie wydawała się zadawać blondynka, wciąż nieco wykończona i zmarznięta, podpierana na silnych ramionach ojca, by móc swobodnie usiąść. Lekko nieobecny wzrok wędrował po wszystkich obecnych w pokoju, szukając jakiegoś wyjaśnienia sytuacji.
            - Anna? – Odezwała się po chwili, widząc siostry, stojące kilka metrów dalej. Obie uśmiechały się z radośnie i ani na chwilę nie puszczały swoich ramion.
            - Wszystko w porządku. Dziękuję, że próbowałaś mnie uratować. Wiem, że byłam pod wpływem zaklęcia Królowej Śniegu, jednak zdaje sobie sprawę, że chciałaś dobrze. To znaczy, chciałaś uratować moje życie. I wiem, że Ci się to nie zbyt udawało, ale dziękuję. – Długa paplanina Anny wywołała na ustach Emmy nikły uśmiech. Elsa trąciła siostrę ramieniem i obie wybuchły śmiechem, wdzięczne, że udało im się zjednoczyć.
Emmie  w końcu udało się usiąść o własnych siłach, wciąż będąc pod czujnym okiem obojga rodziców. Powoli zaczęła sobie przypominać wszystko, zanim zdążyła stracić przytomność. Uczucie, które doświadczyła, kiedy jej ciało zamarzało w tym momencie wydawało się tak okropnie realne. Nie miała pojęcia jak udało jej się tak długo wytrwać w pomieszczeniu pokrytym lodem ze wszystkich stron. Cieszyła się jednak, że bliscy zdążyli na czas dotrzeć do zamku. Czegoś jej jednak brakowało.
            - Gdzie jest Regina? – Zapytała po chwili, rozglądając się wokoło.
Reszta dopiero wtedy odwróciła głowy, faktycznie dostrzegając nieobecność pani burmistrz.
            - Myślę, że przeniosła się gdzieś zaraz po tym, jak rodzice do Ciebie podbiegli. – Elsa odparła po chwili, wzruszając lekko ramionami.
            - Czy to ważne? Emma, jesteś żywa, z nami. To się teraz liczy. – Hook przerwał kobietom, by móc zbliżyć się do blondynki. Pochylił się nieco i objął ją, ściskając z czułością. Nie miał zamiaru poruszać tematu związanego z Reginą, zwłaszcza, że to ona posłała go na drugi koniec Sali za pomocą magii.
Emma przymknęła na moment oczy, pozwalając mężczyźnie na przytulenie, jednak czując narastającą irytacje, odsunęła się nieznacznie, dając tym samym do zrozumienia, że ma dość nadmiaru ckliwości. Wtedy zaczęła się zastanawiać w jaki sposób udało im się ją obudzić.
            - Akt Prawdziwej Miłości powinien roztopić zamarznięte serce. – Elsa pospieszyła z odpowiedzią, gdy blondynka zdecydowała się wyjawić swoje pytania na głos. – Jednakże w Twoim przypadku… Było to nieco dziwne.
            - Hook nie był w stanie Cię obudzić. Przynajmniej nie od razu. Dopiero po jakimś czasie pocałunek musiał zadziałać, choć podobno to niespotykane. – David zabrał głos, spoglądając na córkę z uwagą.
Emma uniosła brwi ze zdziwienia, jednak milczała. Jedyna rzecz jaką pamiętała zaraz po obudzeniu, to Regina pochylająca się nad jej ciałem ze łzami w oczach. Szybko jednak brunetka wyprostowała się i cofnęła, a na jej miejscu pojawiła się Mary Margaret z mężem, ściskając ją i szlochając z radości. Wątpliwości jakie teraz pojawiły się w jej głowie zaczynały przyprawiać ją o migrenę, jednak to jeszcze nie był koniec.
            - A co z Królową Śniegu? – Zapytała, z ciekawością spoglądając na zebranych ludzi wokoło niej.
            - Powinna pozostać w lodowej klatce, którą zrobiłam, jednak wątpię aby wciąż w niej była. W końcu jest potężniejsza ode mnie. – Elsa sceptycznie mlasnęła, nie bardzo chcąc zagłębiać się w ten temat.
            - Gold też tu miał być, może on coś zrobił. – Wtrąciła krótko ścięta kobieta.
Zanim ktokolwiek inny zdążył zabrać głos, do pokoju wparował Henry, a tuż za nim Ruby, ciężko oddychając ze zmęczenia.
            - Mamo! – Krzyknął i natychmiast wpadł w jej ramiona.
Ruby przystanęła niedaleko, wyjaśniając Charmingom, że Rumplestiltskin obezwładnił Królową, przynajmniej tymczasowo, a oni mają jeszcze chwilę czasu zanim zamek zacznie się topić pod wpływem zawiązania magii Królowej Śniegu.
Wszystko wydawało się być w jak najlepszym porządku, rodzina była blisko, Elsa odnalazła siostrę, zła wiedźma została chwytana, jednak Emma nie mogła sobie pozwolić, by zatracić się w tym błogim uczuciu. Nie dawała sobie spokoju z tym w jaki sposób ją uratowano. Cały czas w jej głowie pojawiały się pytania, na które nie znała odpowiedzi. I najwyraźniej będzie musiała sobie na nie odpowiedzieć sama, bo nikt nie spieszył się z pomocą.
--
Wszystkim udało się bez większych problemów dostać z powrotem do miasteczka, by od razu zająć miejsce w knajpce Granny’s i ogrzać się gorącą czekoladą serwowaną przez Ruby. Emma, owinięta w ciepły koc siedziała w kącie, popijając napój trzymany w obu rękach. W milczeniu obserwowała Elsę i Annę, które usiadły przy stoliku kawałek dalej by nadrobić stracony czas. Obie wydawały się mówić bez końca, wzajemnie sobie co chwila przerywając i wtrącając dodatkowe uwagi. Blondynka uśmiechnęła się nieznacznie. Czuła ulgę, że siostry w końcu odnalazły się i być może teraz mieszkańcy Storybrooke mogą spać spokojnie. Nie musiała martwić się faktem obecności Królowej Śniegu, bo wiedziała, że Rumplestiltskin tymczasowo pozbawił ją magii. Pozostawało jedynie pytanie – Jak wszyscy wrócą do Arendelle?
            - Emma, czy ty mnie słuchasz? – Głos Henry’ego sprowadził ją z powrotem na ziemię i zmusił do spojrzenia na syna uważnie wpatrującego się w swoją mamę.
Blondynka przekręciła głowę, by skierować całą swą uwagę na Henry’ego.
            - T-tak, zamyśliłam się na moment. Cieszę się ze szczęścia Anny i Elsy. – Emma wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się delikatnie. – Co jest, młody?
Pani szeryf przyjrzała się badawczo dzieciakowi, zastanawiając się, co mu może chodzić po głowie. Musiała przyznać, że odkąd powrócili z lodowego zamku, nie mogła dostatecznie skoncentrować się na niczym pożytecznym, nieustannie powracając myślami do momentu, w którym odzyskała przytomność. To wszystko wydawało się takie… Dziwne. I widok zaskoczonej Reginy niemal nad nią się pochylającej. Czy to mogło mieć jakiś związek z całą klątwą? Zapewne nie, ale tak zatroskanej miny brunetki raczej nie widziała. No, może w tych momentach, gdy Henry’emu zagrażało niebezpieczeństwo. A mówiąc o Henrym…
            - Pytałem czy z mamą na pewno w porządku. – Chłopak odezwał się, a jego brwi uniosły się nieznacznie ku górze w oczekiwaniu na zwrócenie na siebie uwagi. Po chwili kontynuował – Nie powinna czasem być tutaj z nami? Wszystko skończyło się dobrze, nie rozumiem dlaczego została w domu…
Dostrzegając nutę smutku w jego głosie, Emma poklepała syna po ramieniu, doskonale wiedząc, że zbliżenie do siebie całej rodziny było dla niego bardzo istotne.
            - Wiesz, że długotrwałe korzystanie z magii może być wyczerpujące. Myślę, że po prostu potrzebuje trochę odpoczynku, aby zregenerować siły. Jutro zobaczymy co u niej, okay?
Henry kiwnął głową i bez słowa powrócił do popijania ciepłego kakao z cynamonem, dokładnie tak, jak mama. Nie do końca wiedział co zaszło na wzgórzu, ale mógł się domyślać, że samo starcie z Królową Śniegu, a potem dostanie się do zamku musiało kosztować Reginę nieco wysiłku. I nawet dobrze, że nie dociekał zbytnio z pytaniami, gdyż Emma nie chciała powtarzać wszystkim w kółko tego samego.
--
Chłodny wiatr targnął połami ciemnobrązowej kurtki, szarpiąc się niczym zapaśnik walczący na ringu. Emma szybkim krokiem zmierzała wzdłuż chodnika w stronę wielkiego domu. Śnieg, który uprzednio zalegał dosłownie wszędzie, teraz zdążył znacznie stopnieć i opaść, by kałuże pojawiały się gdzieniegdzie na ulicach. Zatrzymała się tuż przed drzwiami, donośnie pukając kołatką. Wzięła głęboki wdech, czując lekki stres przed zapowiadającą się rozmową. Chciała jeszcze w myślach powtórzyć to, co miała powiedzieć, jednak nie miała zbyt wiele czasu zanim klamka przekręciła się, a w progu pojawiła się Regina.
            - To byłaś Ty.
Emma wypaliła, nie pozwalając ciemnowłosej dojść do słowa i nim ta zdążyła zareagować, blondynka zbliżyła się do kobiety, a następnie wyminęła ją, by wejść do środka.
            - Panno Swan, czy nikt nie nauczył Cię manier?! – Regina w końcu zdołała się odezwać i zaraz po tym huk trzaśniętych drzwi rozległ się po pomieszczeniu. – Mogę wiedzieć za co tym razem mnie oskarżasz?
Idąc w ślad za szeryf, brunetka podążyła do gabinetu, gdzie Emma już na nią czekała, stojąc twarzą zwróconą w jej stronę. Przez moment obie nie poruszyły się, wzajemnie mierząc się spojrzeniami. Regina nie do końca wiedziała o co Emmie mogło chodzić, dlatego też milczała, czekając aż ta w końcu zdecyduje się odezwać i rozwiać wszelkie wątpliwości. Swan, natomiast nie była pewna, czy uprzednio dobrze wyglądający plan faktycznie był dobrym pomysłem. Teraz jednak już było za późno.
            - To Ty mnie obudziłaś. Ty złamałaś klątwę. – Wyszeptała, a atmosfera w pokoju niemal od razu zmieniła się. Emma, tym razem nie wahając się kontynuowała – Nie mam pojęcia jak, ale jestem pewna, że to byłaś Ty. Nie Kilian czy ktoś inny.
Regina przygryzła wargę.
Szczerze powiedziawszy ona sama nie była pewna do końca jak to się wydarzyło. Jakim cudem miałaby przyczynić się do uratowania Emmy? Przecież Elsa wyraźnie powiedziała, że aby złamać tę klątwę potrzeba aktu prawdziwej miłości. Kpina.
Brunetka nie odpowiedziała. Stała oparta o framugę drzwi, w milczeniu wpatrując się w blondynkę. Nawet nie wysiliła się, aby zaprzeczyć czy rzucić kąśliwą uwagę. Po prostu stała w bezruchu, nie spuszczając kobiety z zasięgu wzroku ani na chwilę. Czekała na jej kolejny krok, jednocześnie licząc na cud, który przeszkodziłby im w konwersacji aby nie musiały jej w tym momencie kontynuować.
Emma przystanęła z nogi na nogę, wyczekująco spoglądając na właścicielkę domu, by ta się w końcu odezwała. Niestety, nic podobnego się nie wydarzyło przez co blondynka zaczynała coraz bardziej się denerwować. Zrobiła kilka kroków do przodu, zbliżając się niebezpiecznie blisko rozmówczyni.
            - Nie wiem jak Ty, ale ja nie wyrzuciłam z pamięci tego zdarzenia sprzed kilku dni. I nie wiem czy to miało jakiekolwiek powiązanie ze złamaniem klątwy, ale jestem całkiem pewna, że gdyby nic to nie znaczyło, nie byłabyś w stanie mnie wybudzić.
Jej spojrzenie padło na czekoladowe oczy brunetki, nie spuszczając z niej wzroku ani na chwilę. Przez jeden malutki moment Emma myślała, że znów się pocałują, jednak Regina odchrząknęła i zrobiła krok do tyłu, przenosząc wzrok na przeciwległą ścianę pomieszczenia.
            - Późno już. Myślę, że to odpowiednia pora na pójście spać.

Odezwała się nagle i ruszyła z miejsca, wskazując kobiecie drzwi. Nie pociągnęła rozmowy, nie miała na tę chwilę żadnego zamiaru analizować całej minionej sytuacji i rozmyślać jak to wszystko się stało. Biła się z własnymi myślami, które ciągle przypominały jej o zdaniu wypowiedzianym przez Elsę na temat złamania klątwy. Czy to było w ogóle możliwe?

5 komentarzy:

  1. Aaaa, wchodzę wczoraj wieczorem na internet i od razu mi się humor poprawił ^^ nowy rozdział ^-^ przeczytałam, ale nie zdążyłam skomentować :P a więc już może do rzeczy :D
    Pięknie :) SQ Kiss nie było, ale i tak mi się podoba :D Reginę w sumie rozumiem, że się tak waha, tyle się dzieje... Wierzę, że w końcu się ogarnie ^^
    Hook mnie wkurza, ale widzę, że nie tylko mnie... fajnie xD cipa z niego straszna ;-;
    No i Emma, hihi ^-^ jaka zakochana :D
    Jestem ciekawa, jak to dalej z nimi będzie xD więc czekam na następny rozdział :))) i rozumiem, że trochę to może potrwać xD poczekam :D
    No to weny życzę xD i żebyś znalazła trochę czasu :D A póki co będę zacieszać tym rozdziałem :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaale fajnie! Też myślałam, że będzie kiss a tu niespodzianka! Podoba mi się bardzo, piszesz coraz ciekawiej z rozdziału na rozdział, czekam na następne :-) Zwróć tylko uwagę na literówki, których word nie podkreśli (bo słowo jest poprawne, tylko w złym miejscu użyte - mam nadzieję, że rozumiesz, o co chodzi ;-))

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie rób z nich lesbijek błagam ... Opowiadania są świetnie napisane, fajnie się czyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja z nich nie robię lesbijek ;) Dziękuję za komentarz!

      Usuń
  4. Nie rób z nich lesbijek błagam ... Opowiadania są świetnie napisane, fajnie się czyta

    OdpowiedzUsuń